top of page

CZY ZABIłBYŚ SWOJEGO SĄSIADA NA POLECENIE PRZEłOŻONEGO?

My, ludzie, lubimy myśleć, że jesteśmy istotami wolnymi, niepodlegającymi niechcianym wpływom. Do tego stopnia, że po drugiej wojnie światowej, żeby zracjonalizować sobie, co właściwie się stało – jak to możliwe, że tyle tysięcy osób brało udział w tak straszliwych zbrodniach – naukowcy doszli do wniosku, że to z Niemcami „coś musi być nie tak”. Milgram – psycholog społeczny, późniejszy nauczyciel słynnego profesora Zimbardo – postanowił stworzyć eksperyment, który udowodni, że tak właśnie jest. Teza badania brzmiała: „Niemcy jako naród są szczególnie skłonni do podporządkowywania” („Germans are highly obedient”). Postanowił sprawdzić swoją tezę przeprowadzając eksperyment na grupie amerykańskich przeciętnych obywateli z klasy średniej.

Procedura jednej z wersji badania przebiegała następująco: badany wchodził do pomieszczenia, w którym witał go prowadzący eksperyment, ubrany w biały fartuch badacza oraz rzekomy drugi uczestnik badania (w rzeczywistości byli oni obaj podstawieni – pierwszy z nich nie był profesorem, drugi zaś był aktorem o ścisłych instrukcjach postępowania). Prowadzący przedstawiał cel badania – miało ono służyć zbadaniu użyteczności kar w procesie uczenia się. Dwóch uczestników losowało role – jeden z nich miał być nauczycielem, drugi uczniem. W rzeczywistości zawsze to osoba poddawana eksperymentowi otrzymywała rolę nauczyciela. Następnie dwóch uczestników siadało na przeciwko siebie, a uczestnik zadawał pytania aktorowi. Za każdym razem, kiedy otrzymał złą odpowiedź, miał porazić go prądem, którego moc stale wzrastała. Kolejne guziki podpisane były odpowiednimi mocami – 60 woltów, 150, 270… Aż do przycisku oznaczonego jako „XXX” – oznaczającego potencjalnie śmiertelną dawkę. W trakcie badania aktor jedynie odgrywał ból – w rzeczywistości prąd nie płynął, jednak badani byli przekonani, że tak jest, dostawali także informację, że uczeń ma problemy z sercem. Kiedy nauczyciel protestował, prowadzący eksperyment informował go, że eksperyment wymaga, by kontynuował. Nie używał siły, jedynie nakazywał mu kontynuować. Badany był absolutnie przekonany, że krzywdzi ucznia – na początku aplikowano mu delikatne wstrząsy (45 woltów), by upewnić go o realności bólu.

Zanim przejdę do wyników – zastanów się, co Ty byś zrobił. Albo zrobiła. Co by zrobił każdy normalny człowiek? Przerwał. Odmówił, wyszedł, trzasnął drzwiami, może wezwał policję. Przecież to nie w porządku, uczeń mógł nawet zginąć – przy 330 woltach przestawał reagować na kolejne pytania, co uznawane było za odpowiedź błędną. Naukowcy, którym Milgram przedstawił swój pomysł na badanie, uznali, że maksymalnie 1% badanych dojdzie do znaku XXX. Nikt normalny nie będzie przecież torturował niewinnego człowieka tylko dlatego, że każe mu to zrobić nieznana osoba w fartuchu.

W badaniu uczestniczyło 40 osób. Spośród nich 25 doszło do potencjalnej śmierci ucznia. To 62.5%. W ten sposób obalono tezę, że to kwestia tego, iż „Niemcy są inni”. To po prostu leży w naszej, ludzkiej naturze, że wypełniamy polecenia autorytetów – czy też, ściślej: osób, które postrzegamy jako autorytety.

Realność wyników otrzymanych przez Milgrama postanowił sprawdzić Hofling – w końcu tamta sytuacja była niecodzienna, badany mógł więc również zachować się sztucznie. W jego badaniu 22 pielęgniarki dostały niezależnie od siebie telefon od „doktora Smitha” z oddziału psychiatrycznego, by podać pacjentowi Jonesowi nieznany im lek „Astrofen” (w rzeczywistości placebo). Obiecał, że odpowiednie papiery wypisze później – teraz nie ma czasu, ale wszystko zostanie odpowiednio załatwione. Oczywiście, zasady szpitala jasno zakazywały podawania jakichkolwiek nowych leków bez pisemnej autoryzacji doktora pracującego na oddziale.

Z 22 pielęgniarek 21 wypełniło nakaz nieznanego, nieistniejącego właściwie lekarza. Co ciekawe, w grupie kontrolnej 22 pielęgniarek 21 z nich odpowiedziało, że nie wypełniłoby polecenia doktora. Pokazuje to nie tylko, że ludzie wypełniają nawet te polecenia przełożonych, które są niezgodne z ogólnie przyjętymi zasadami i mogą potencjalnie zagrać życiu innych, ale także, że to, co mówią, że zrobiliby w danej sytuacji, nie zawsze pokrywa się z tym, co rzeczywiście robią.

My sami dosyć często stawiamy tezę „inni są inni” – „ja bym tak nie zrobił(/a)”. Może skoro Niemcy nie są inni, to inni też nie są inni i pytanie z tytułu ma jednak inną odpowiedź niż oczywiste „nie!”?

 

AUTOR: Maria Kozak

68 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page